Informacje dodatkowe     Historia komputera Amiga


Korzenie Amigi sięgają początku lat 80-tych. Na Florydzie żyło sobie trzech ludzi z tytułem doktora,
którzy mieli mnóstwo pomysłów i kwotę 7 mln. $ do ich realizacji. Postanowili, że zainwestują te pienią-
dze w interes związany z komputerami. Początkowo miała to być sieć sklepów komputerowych, ale
uznali to za zbyt mało ekscytujące i ostatecznie postanowili założyć firmę komputerową. Powstała ona
w 1982 roku, a jej głównym celem miała być budowa najlepszych konsol do gier (symulacji lotu).
Potrzebni byli jeszcze konstruktorzy, którzy potrafiliby coś takiego zaprojektować oraz menedżerowie,
potrafiący to sprzedać. Szybko ich znaleziono, a byli to: Jay Miner - ówczesny konstruktor chipów dla
firmy Atari oraz David Morse - szef marketingu firmy Tonka Toys. Wymyślono też nazwę dla mającego
powstać komputera, a zarazem dla całej firmy "Amiga", co po hiszpańsku oznacza "przyjaciel, przyja-
ciółka". Pełna nazwa firmy brzmiała Amiga Computers Incorporation. Ludzie ci wiedzieli, że komputera
nie tworzy się w jeden dzień czy miesiąc, a kapitałem trzeba obracać. Dlatego, gdy konstruktorzy wzięli
się do czarnej roboty, ludzie z marketingu zajęli się skupem elektronicznych zabawek i sprzedawaniem
ich pod własnym szyldem.
Tak naprawdę wszystko ruszyło w styczniu 1984 roku, gdy na targach elektronicznych CES (Consumer
Electronics Show) w USA, zaprezentowano pierwotną wersję Amigi. Pokaz ten odbył się jeszcze za
zamkniętymi drzwiami, dla niewielkiego grona osób. Oprogramowanie działało w miarę niezawodnie,
ale sam komputer był zlepkiem płytek, luźno połączonych kablami. Nie istniał też wtedy w ostatecznej
formie, żaden z trzech specjalizowanych koprocesorów Amigi (Agnus, Denise i Paula). Cały proces
łączenia w całość wszystkich elementów tej pra-Amigi, zakończono na trzy dni przed otwarciem wy-
stawy, jednak... oprogramowanie nie chciało działać. Firmie groziło ewidentne bankructwo. Wspólnym
wysiłkiem konstruktorów i programistów w ciągu tych trzech dni morderczej i pełnej napięcia pracy,
udało się doprowadzić Amigę do stanu używalności. Zgromadzeni businessmeni zobaczyli po raz
pierwszy jej niesamowite - jak na tamte czasy - możliwości.
Pokaz ten był bardzo ważny, ponieważ miał pomóc w znalezieniu funduszy na dalsze badania i rozwój.
O tej szansie wiedział cały zespół. Programiści w dniach targów pracowali pełną parą, usuwając błędy
i ulepszając programy. Aby nie usnąć, włączali muzykę na pełny regulator i w związku z tym przylgnęło
do nich określenie "tańczące błazny" (dancing fools). W ciągu tych nieprzespanych nocy, powstało
słynne demo "Boing" - duża skacząca przed siatką piłka.
Wszyscy, którym zaprezentowano komputer byli pełni uznania, ale nikt nie chciał zainwestować w to
cacko milionów dolarów. Firmie udało się przewegetować do następnych targów CES i choć Amiga
prezentowała się całkiem nieźle, a jej trzy główne koprocesory były już gotowe, to w dalszym ciągu nie
było chętnych inwestorów. Firmie szło coraz gorzej i z dnia na dzień przybliżała się wizja bankructwa.
Potrzebny był natychmiastowy zastrzyk gotówki. W tym celu podjęto, jak się później okazało, bezowoc-
ne pertraktacje z takimi kolosami, jak: Philips, Apple, Hewlett-Packard, czy Sony.
W tym czasie firmę Commodore opuścił Jack Tramiel, poprzysięgając srogą zemstę. Wraz z nim odszedł
jeden z najlepszych konstruktorów - Shiraz Shivij, który to po wnikliwym obejrzeniu Amigi, uznał jej moż-
liwości za rewelacyjne, chociaż miał sporo zastrzeżeń co do jej architektury wewnętrznej. Oczywiście,
gdyby zaszła taka potrzeba, mógłby ją przeprojektować wedle własnego uznania. Do tego nie doszło,
choć ojciec Amigi - Jay Miner w pełni zgadzał się z Shirazem twierdząc, że: "Amiga jest przestarzała.
W czasie, gdy ją projektowaliśmy ceny pamięci RAM były o wiele wyższe i musieliśmy użyć kilku trików,
aby uzyskać na ekranie jednocześnie 4096 kolorów. Amiga mogłaby być też o wiele szybsza".
Tramiel zaproponował firmie Amiga Inc. 0.98$ za akcję. David Morse zażądał 2$, na co Tramiel obniżył
swoją ofertę do 0.80$. Morse twardo żądał 1.5$, ale Tramiel pokazał się jako człowiek nieustępliwy,
oferując już tylko 0.70$ za akcję. Tramiel znając tragiczną sytuację firmy wiedział, że może sobie poz-
wolić na ten krok. W zespole Amigi nadzieje rozwiewały się coraz szybciej. Oferowana cena była zupeł-
nie nieadekwatna do włożonej pracy. Jednocześnie Tramiel był znany jako człowiek nieugięty, dla
którego najważniejsze były interesy. Wszyscy znali jego powiedzenie: "Business is a war" - interesy to
wojna. Jednocześnie miał też wiele do stracenia. Przypuszczał, że Amiga stanie się przebojem rynko-
wym, a po zaskakującym odejściu z firmy Commodore, był to dla niego nie lada kąsek.
Na trzy dni przed ostatecznym końcem firmy Amiga Inc. do przetargu przystąpił szef Commodore - Irvin
Gould, proponując aż 4$ za akcję. David Morse mimo absolutnego zdziwienia i dużej dozy wątpliwości,
zażądał 4.25$. Umowa została podpisana na dzień przed rozwiązaniem Amiga Inc. Commodore stając
się właścicielem firmy Amiga Inc., przekazał jej 27 mln. $ w celu szybszego ukończenia prac. Do roku
1989 sprzedano na świecie ok. 1 mln. sztuk różnych modeli Amigi.